W każdym projekcie zostawić kawałek siebie
Naszego rozmówcę można spotkać tam, gdzie przecina się rynek gastronomii i architektury. Twórca i współzałożyciel restauracyjnego konceptu Zoni - nominowanego do World Interiors News Award w kategorii "Hospitality: Restaurants". O inspiracjach, architekturze w gastronomii i łączeniu wielu pasji rozmawiamy z Panem Mirosławem Nizio.
Tę rozmowę pragnę rozpocząć od gratulacji - projekt restauracji Zoni, której jest Pan współwłaścicielem i projektantem, znalazł się na prestiżowej liście nominowanych do The World Interiors News Award. Jak udało się Panu tego dokonać?
Mirosław Nizio: Rzeczywiście, Zoni zaprojektowana przeze mnie i zespół mojej pracowni trafiła na listę siedmiu najpiękniejszych restauracji świata. To jest niesamowite wyróżnienie, znaleźć się na takim "short list", czyli krótkiej liście projektów nominowanych przez ekspertów do prestiżowej nagrody The World Interiors News Awards. Projekt restauracji Zoni powstał w 2017 roku i zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by był to najlepszy z możliwych projektów - stworzony z myślą o każdym centymetrze tej konkretnej przestrzeni, o jej historii i o jakości, jaką chcę tu mieć. Restauracja działa od czerwca 2018 roku i powstała w budynku rektyfikacji dawnej wytwórni wódek.
Gdzie szuka Pan inspiracji, projektując?
MN: Projektując Zoni, podobnie jak projektując inne obiekty architektoniczne czy wnętrza, zawsze w pierwszej kolejności biorę pod uwagę kontekst miejsca, jego historię i teraźniejsze przeznaczenie. W tym przypadku historia wiąże się z produkcją wódki - Zoni mieści się przecież w zabytkowym wnętrzu kotłowni dawnej fabryki wódki.
Patrząc na popularność Zoni - czy myśli Pan o tworzeniu tego typu miejsc?
MN: Sukces Zoni oczywiście bardzo cieszy mnie jako twórcę wnętrza. Projektowanie zajmuje całe moje zawodowe i część prywatnego życia, więc chętnie będę projektował kolejne restauracje, jeśli tylko będzie na to zapotrzebowanie i otrzymam interesujące propozycje. Tworzenie projektu Zoni to było dla mnie prawdziwe wyzwanie, ale i duża frajda. Z pewnością zostawiłem tam kawałek siebie, swojego spojrzenia na design, funkcjonalność przestrzeni i historię, która towarzyszy temu miejscu. W kompleksie Centrum Praskiego Koneser na warszawskiej Pradze-Północ stworzyłem jeszcze wnętrze Bistro Baru WuWu oraz ekspozycję stałą Muzeum Polskiej Wódki i projekty przestrzeni komercyjnych przy tym muzeum. Od niemal 20 lat prowadzę odnoszącą sukcesy pracownię architektoniczną Nizio Design International. Mamy bogaty dorobek i ugruntowaną pozycję w Polsce i na świecie. Stoimy m.in. za takimi projektami, jak ekspozycje stałe w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN i Muzeum Powstania Warszawskiego czy projekt nominowanego niedawno do East Centric Arhitext Awards Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej.
Jaką rolę według Pana pełni wnętrze lokalu gastronomicznego?
MN: Rozpoczynając prace nad projektem Zoni, musiałem sobie zadać takie pytanie. I odpowiedziałem na nie zarówno jako architekt, jak i użytkownik, bywalec takich lokali. To musi być wnętrze, w którym goście dobrze się czują, które uważają za piękne i komfortowe, które jest im przyjazne. Zoni to właśnie takie miejsce. Tu panuje idealna harmonia między przestrzenią a kuchnią. Zoni łączy funkcjonalność z elegancją, troskę o detale z najwyższą jakością - tak samego wnętrza, jak i dań, które tu są serwowane.
Jak można opisać wnętrze Zoni? Ma Pan tam swój ulubiony element, fragment wnętrza?
MN: Elementów, które są ciekawe i które lubię, jest sporo - nie mam chyba tego ulubionego. Diabeł tradycyjnie tkwi w szczegółach. Piękno i klimat tego wnętrza zasadza się na detalach, nad którymi pracowałem długie miesiące. Dumny jestem z ogromnej przeszklonej szafy na wina, która pomieści jednorazowo ponad 300 butelek. Zaprojektowałem ją specjalnie do tego wnętrza, podobnie jak większość mebli, które się tu znajdują: stołów, stołków barowych, elementów oświetlenia. Wykorzystałem drewno odzyskane ze starych beczek do przechowywania alkoholu - to drewno jest obecne w niemal wszystkich meblach. Zrobiliśmy z niego także podłogę i blaty barów. Proszę pamiętać, że Zoni mieści się w dawnej fabrycznej kotłowni - przypominają o tym oryginalne, potężne żeliwne kotły, wbudowane w ceglaną ścianę, na których osadzona jest antresola z częścią restauracyjną. Na parterze Zoni, vis a vis kotłów, mieści się specjalnie zaprojektowany bar, którego postawę stanowi siatka wypełniona specjalnie zaimpregnowanymi i zabezpieczonymi przed ogniem bryłami węgla. Dolny bar zaprojektowałem tak, by goście czuli tu gorzelniczą historię miejsca. Barmani serwują koktajle gościom oczekującym na stolik w restauracji. Do części restauracyjnej prowadzą schody lub winda. W całym wnętrzu pozostawiliśmy sporo fragmentów dawnych urządzeń fabrycznych - ich elementy służą jako dekoracja albo np. stanowią podstawy stołów. Nad całą częścią restauracyjną rozpościera się specjalnie zaprojektowany system oświetlenia - w plątaninie miedzianych rurek zwieszonych u sufitu wmontowane są ledowe lampy. Zoni to duża przestrzeń, dlatego zależało mi, żeby mimo wielkości restauracja nadal dawała wrażenie przytulnej i kameralnej. Dzięki zaprojektowanym dla tego wnętrza przesuwnym ścianom z perforowanej stali możemy dowolnie modelować przestrzeń, wydzielając w niej mniejsze pomieszczenia dla gości na spotkania rodzinne, świąteczne czy biznesowe.
Czy ma Pan jakieś korzenie związane z gastronomią? W jakim momencie przecięła się droga architekta i restauratora?
MN: Nie mam żadnych gastronomicznych korzeni poza tym, że bywam, oglądam wnętrza i smakuję kuchni w różnych miejscach, w Polsce i na świecie. Droga architekta i restauratora przecięła się przypadkowo - podczas prac nad projektem Muzeum Polskiej Wódki. Restauratorem tak naprawdę wcale bym siebie nie nazwał. Jestem współwłaścicielem i członkiem spółki, która powołała do życia restaurację Zoni oraz Bistro Bar WuWu. Zaprojektowałem ich wnętrza, czuwam nad biznesem, ale bardziej z "tylnego siedzenia". A do kuchni wchodzę tylko po to, by dobrze zjeść, bo karmią znakomicie.
Koncepcja Zoni jest dosyć nietypowa i bardzo ciekawa - stworzenie w Polsce restauracji, gdzie do dań serwuje się głównie wódkę, wywołuje różne emocje - skąd pomysł na tak odważny krok?
MN: Zoni nie serwuje jedynie wódki, choć nie da się ukryć, że bliskość Muzeum Polskiej Wódki i gorzelnicza tradycja miejsca zobowiązuje do tego, by ten alkohol miał tu szczególne miejsce. Odczarowujemy stereotyp wódki i pokazujemy ją jako trunek, który można degustować, smakować, dopasowywać charakterem do serwowanych dań.
Chciałabym zapytać o początek tej drogi, ponieważ każdy kiedyś zaczynał - jednak nie każdy ma tak spektakularne osiągnięcia w swojej dziedzinie. Gdzie tkwi klucz do sukcesu?
MN: Wytrwałość, pracowitość i ciągłe poszukiwanie inspiracji oraz impulsów do działania. To mój klucz, który się sprawdza. Do sukcesu prowadzi pasja, radość z tego, co się robi i ciężka praca, pełna wyzwań.
Jak łączy Pan tyle umiejętności, pasji? Jest Pan nie tylko architektem i restauratorem, ale też rzeźbiarzem, mecenasem sztuki czy założycielem fundacji Nizio.
MN: Jestem niespokojnym duchem (śmiech). Lubię pracować i być aktywny, tak się spełniam. Z architekturą obcuję zawodowo przez większość życia. Studiowałem na warszawskiej ASP na wydziale rzeźby, a następnie projektowanie wnętrz w Nowym Jorku. Zawsze pasjonowałem się sztuką i rzemiosłem. Jako młody chłopak pracowałem w warsztacie stolarskim ojca. Pomagałem mu w pracy, ale też tworzyłem własne przedmioty użytkowe i artystyczne, dużo rysowałem. Kiedy wraz z Nizio Design International osiedliłem się na Inżynierskiej 4, wiedziałem, że na projektowaniu i architekturze się nie skończy. Założyłem Galerię i Fundację Nizio - działają do dziś. W Galerii Nizio prezentujemy prace młodych artystów. Najbliższy wernisaż mamy 7 listopada, to będzie otwarcie wystawy prac Piotra Tadeusza Mosura.
Wraz z przeniesieniem firmy, na warszawskiej Pradze stworzył Pan galerię i fundację Nizio - jaka jest geneza powstania tych projektów?
MN: Galeria i Fundacja Nizio powstały z myślą o kulturalnym i społecznym ożywieniu Pragi-Północ. Organizowaliśmy dancingi międzypokoleniowe, w przestrzeniach Galerii i na dziedzińcu odbywały się spotkania z aktywistami, artystami, kuratorami czy spotkania sąsiedzkie, które miały służyć animowaniu lokalnej społeczności. Celem Galerii Nizio jest nie tylko działalność wystawiennicza - aktualnie prezentujemy tu prace młodych artystów, ale zdarzało się, że przestrzeń ta funkcjonowała jako showroom z polskim designem, produktami rodzimych projektantów, gdzie są dostępne meble mojej autorskiej marki - Nizio Interior.
autor: Katarzyna Hajzer
zdjęcie: materiały prasowe Nizio Design International