Dobre marki lubią występować blisko siebie
Pablo Picasso powiedział kiedyś, że wszystko, co możesz sobie wyobrazić, jest realne. I chyba to jest idealny opis zespołu Młyńska12. W murach tej kamienicy bowiem wyobraźnia nabiera rozpędu i kształtów. A wszystko to ku uciesze gości. Dba o to nasza rozmówczyni Joanna Cyraniak, dyrektor sprzedaży i marketingu Młyńska12.
W idealny sposób udało się Państwu połączyć przestrzeń biznesową z rozrywkową/restauracyjną. Czy te dwie sfery mocno się przenikają i czy można to połączenie określić przepisem na sukces?
To niewątpliwie jest przepis na sukces. Te dwie sfery wręcz muszą się przenikać, jedna bez drugiej tak naprawdę nie funkcjonuje. Mamy bardzo otwarte podejście do gościa i wychodzimy z założenia, że dzisiaj gość jest gościem biznesowym, a jutro indywidualnym lub odwrotnie. Z taką samą starannością i zaangażowaniem dbamy zarówno o biznes, jak i o gościa indywidualnego. Zakładamy, że dobre marki lubią występować blisko siebie i to motto przyświeca nam na Młyńskiej12. Chcemy być postrzegani jako dobry partner dla biznesu i w ten sposób prezentujemy nasz obiekt gościom biznesowym. W końcu fajnie połączyć siły, aby nasze biznesy wspólnie rosły. I to jest przepis na sukces. Młyńska12 jest w dodatku tak pojemna, że możemy zaproponować w zasadzie wszystko. Jesteśmy bardzo kompleksowym budynkiem, myślę że mogę nawet zaryzykować stwierdzeniem, że jedynym takim w Polsce, z czego jestem niezwykle dumna. Pamiętam, że kiedy weszłam pierwszy raz w próg Młyńskiej12, to nie mogłam uwierzyć, jak wiele możliwości oferuje to miejsce. Moja droga zawodowa przebiegała przez wiele ciekawych miejsc, obiektów, hoteli, ale zawsze czegoś brakowało. Jeśli były świetne sale konferencyjne, to z kolei gastronomia kulała, jak gastronomia była świetna, to nie było przestrzeni, a jak było jedno i drugie, to na wyższych kondygnacjach obiektu znajdował się hotel i nie można było szaleć z imprezą. Tutaj możemy kompleksowo zadbać o każdego gościa, oferując wszystko to, czego potrzebuje, czyli jakość, komfort, intymność, świetny serwis oraz dobre jedzenie.
Czy od samego początku taka była koncepcja Młyńskiej12, czy po prostu ewoluowała na przestrzeni lat?
Kiedy ten budynek otwierał się w 2016 roku, to założenia były zupełnie odmienne od tego, co można zastać dzisiaj. Sugestie naszych gości czy potrzeby rynku w znaczącym stopniu wpłynęły na obecny kształt Młyńskiej12. Stąd też chociażby otwarcie stosunkowo niedawno, bo w czerwcu, kawiarni śniadaniowej Café Młyńska, gdzie są super śniadania, pyszne lunche, gdzie mamy własną piekarnię. Kolejną odpowiedzią na potrzeby gościa indywidualnego jest restauracja Kuchnia&Wino, która łączy się z wine barem Wino na Kieliszki. I to była właśnie odpowiedź na uwagi klientów, że przyjemnie siedzi się w Winie na Kieliszki, gdzie są świetne tapasy, ale brakuje tam ciepłych dań. Jako poszczególne koncepty organizujemy dla gościa indywidualnego dużo różnych wydarzeń, staramy się urozmaicać tę ofertę, aby każdy znalazł coś dla siebie - od kolacji degustacyjnych w The Time, przez pairingi win w Wino na Kieliszki, po taneczne, tematyczne wieczory w Twelve Coctails na dachu. W zeszłym roku mocno również skupiliśmy się na weselach, pokazując, że i na takie okoliczności Młyńska12 jest odpowiednim wyborem.
Trzy tygodnie temu wspólnie świętowaliśmy otwarcie nowej restauracji w kompleksie. Czym Kuchnia & Wino różni się od pozostałych?
Idea jest taka, aby w Poznaniu powstało coś na kształt warszawskich Koszyków. Oczywiście pojawiły się głosy, że będziemy sobie zabierać gości, jeden z konceptów będzie ich podkradał drugiemu, ale mimo to byłam ogromną entuzjastką tej idei. Pragnę, żeby ludzie postrzegali nas jako miejsce, do którego mogą przyjść i wybrać to, na co akurat teraz mają ochotę. Jeżeli mam potrzebę na elegancką kolację biznesową, to idę do The Time, który jest bardzo wysublimowany, ma elegancki serwis z menu degustacyjnym i elementami fine diningu. Jeżeli chcę iść na swobodny wieczór z przyjaciółmi, koleżankami, to wybieram Wino na Kieliszki z muzyką na żywo, maszyną na czterdzieści otwartych butelek wina z systemem by the glass, gdzie jest nieco luźniejsza atmosfera. I właśnie Kuchnia & Wino jest odpowiedzią dla tego rodzaju gości, którzy oczekują nieco swobodniejszego klimatu w przeciwieństwie do gości The Time. Będzie to restauracja casualowa, taka, gdzie jest miła, ale niezobowiązująca atmosfera oraz oczywiście jedzenie z najwyższej jakości produktów. Mówi się, że najlepsze imprezy są w kuchni i w myśl tej zasady kuchnia w nowej restauracji jest przestrzenią otwartą na zasadzie live cookingu. Wszystko dzieje się na oczach gości, ale to nie jest tylko taka forma, gdzie widzimy kucharza za szybą, tylko taka, gdzie możemy podejść do niego, wznieść z nim toast i nawiązać interakcję.
Czy łatwo jest pogodzić wizje szefów kuchni, sommelierów z Pani wizjami, bo chyba musicie myśleć też trochę innymi kategoriami?
To jest tak jak wszędzie, ludzie, ludzie i jeszcze raz ludzie. Jeżeli ścisłe grono osób zarządzających nie ma jednej wspólnej wizji, to takie przedsięwzięcia nie mają prawa się udać. Tak jak menedżer restauracji i szef kuchni muszą pracować razem, tak samo w takim dużym obiekcie musimy działać razem. Na szczęście otaczają mnie ludzie, którzy mają taką samą wizję i przede wszystkim w taki sam sposób rozumieją ten biznes. Bo wizje są po to, żeby o nich dyskutować i każdy z nas w pewnym momencie musi z czegoś zrezygnować, czasem z powodów organizacyjnych, logistycznych czy możliwości finansowych. Jeżeli wszyscy jesteśmy zgodni i myślimy, że jesteśmy tutaj dla naszych gości, a mury są tylko przestrzenią, czymś, co uzupełnia całą ofertę, to już połowa sukcesu. Jak są mury, a nie ma duszy, to nic z tego nie wychodzi. Czasem to są trudne rozmowy z szefem kuchni, dyrektorem gastronomii, dyrektorem zarządzającym, ale zawsze znajdujemy rozwiązanie.
Biznes czy działania kulturalne - czy może Pani dziś jednoznacznie stwierdzić, że szala przechyla się na korzyść któregoś z tych dwóch?
Na pewno na szalę biznesu, jednak bez kulturalnych wydarzeń Młyńska nie byłaby Młyńską. Jedno bez drugiego żyć nie może, a każdy człowiek ma potrzebę zrzucenia oficjalnych uniformów, wyjścia poza służbowe obowiązki i poszukiwania czegoś, co pomoże na chwilę odciąć się od codziennych zadań. I tu wkraczamy my, starając się pokazać naszym gościom, że nie tylko oczekujemy czegoś od nich, ale również potrafimy dawać coś od siebie.
Ma Pani swój ulubiony kąt w całym kompleksie?
Zastanawiałam się nad tym długo i doszłam do wniosku, że wszystko zależy od nastroju. Jeśli potrzebuję inspiracji, siadam rano w kawiarni Café Młyńska, która pachnie kawą, pieczywem, gdzie jest gwarno. Kiedy z kolei potrzebuję pomyśleć nad naprawdę trudnymi tematami, to idę na górę, na dach, bo tam jest spokojnie, cicho, a świeże powietrze oraz kojące widoki na panoramę poznania uspokajają.
Jakieś dalsze plany na rozwój Młyńskiej12? Znajdzie się jeszcze miejsce na kolejne koncepty?
Oczywiście, wszystko ma swoją pojemność. Jeszcze trochę miejsca mamy, czyli na pewno nie spoczniemy na laurach. W dalszym ciągu będziemy rozwijać kierunek restauracyjno-winny, ale też mamy plany wyjścia poza budynek Młyńskiej12. Niebawem ruszy sklep internetowy z winami z naszego własnego importu. Teraz, świeżo po otwarciu Kuchnia & Wino, trochę popracujemy, posłuchamy naszych gości i ich potrzeb i zobaczymy co dalej. W planach jest też miejsce, gdzie będziemy bardzo mocno eksponować białe wina i szampany, w przestrzeni dziedzińca. Trwają już prace nad rozbudową piekarni Big Bonjour. Pomysłów i planów jest wiele, poza tym właściciel, pan Piotr Borowiak, ma nieograniczoną wyobraźnię oraz dużo podróżuje po świecie, skąd przywozi ciekawe inspiracje.
Czyli jeszcze trochę niespodzianek przed nami?
Na pewno taką niespodzianką będzie dach. Mamy już projekt zadaszenia, które będzie mobilne, dzięki czemu staniemy się obiektem całorocznym, jeśli chodzi o dziedziniec oraz części otwarte Młyńskiej12. Czekam na niego z utęsknieniem, bo da nam to jeszcze większą swobodę w działaniu, nieuzależnioną od kapryśnej pogody.
Joanna Cyraniak
dyrektor sprzedaży i marketingu Młyńska12
rozmawiała: Dagmara Biernacka
autor zdjęcia: Tomasz Przyborowski