Trendy na 2024 rok

Trendy na 2024 rok

Kulinarnym trendom na kolejny rok świat doradców i konsultantów zaczyna się przyglądać z półrocznym wyprzedzeniem, podczas gdy my, ich realni odtwórcy i odbiorcy, nadal poruszamy się po własnych sprawdzonych koleinach. Nikt z nas nie wykonuje gwałtownych przemian, kulinarnych rewolucji tylko dlatego, że grupa kreatywnych food doradców wieszczy i prorokuje. Niemniej wielką przyjemność sprawia mi coroczna analiza tego, co się już zaczęło dziać i wykiełkuje lub polegnie pośród nadchodzących trendów.

Rok 2023 w polskiej gastronomii upłynął pod znakiem konieczności zamknięcia, przede wszystkim ze względów ekonomicznych, zdecydowanie zbyt dużej liczby restauracji. Mam nadzieję, patrząc z ogromnym optymizmem, że ta tendencja w kolejnym roku się nie utrzyma. Poznikały lokale z dużym bagażem doświadczeń, popularne wśród gości oraz istotne przez lata dla polskiej gastronomii. Część z nich, szczęśliwie, ogłasza nowe plany, jednak inne mają dość piętrzących się problemów, głównie finansowych, a kolejnym brakło pokoleniowych zastępców.

Mawia się, że świat nie znosi pustki, zatem po remoncie ktoś całkiem inny zainicjuje swój koncept w opuszczonym miejscu. Coraz większe są wymagania społeczne względem oferty lokali. Jeśli uda im się idealnie trafić w grupę docelowych odbiorców, istnieje szansa na powielenie nowego zjawiska z minionego roku, czyli limitowanego czasu bycia gościem. W kilku modnych, zarówno dużych, jak i niewielkich miejscach otrzymujemy stolik do dyspozycji przez 120 minut, potem grzecznie jesteśmy informowani, że już kolejny gość w szatni tupie nogami. To zjawisko, którego jako konsument, nie lubię, ale jako szef kuchni, zazdroszczę i życzę nam wszystkim.

Być może kolejnym powielanym zjawiskiem okaże się niemożliwość zrobienia rezerwacji, zwłaszcza w przypadku spontanicznych wyjść. Dostaniemy stolik po osobistym stawieniu się i pod warunkiem, że właśnie się zwolnił. Lubię ten trend, zwiedzając duże, turystycznie popularne miasta. Dzięki temu wiem, że bez specjalnego przygotowania i rezerwacji mam szansę zjeść tam, gdzie dobrze karmią zarówno miejscowych, jak i przybyłych. Mimo to niekoniecznie przepadam za tą tendencją, namawiając znajomych na wyjście w piątkowy wieczór. A jeszcze przed nami praktyka rezerwacji z góry opłaconych zaliczką, oczywiście bezzwrotną, jeśli przegapimy termin jej odwołania. To sytuacja wymuszona przez niefrasobliwych gości z całego świata, którzy blokując stolik innym, z najróżniejszych powodów ostatecznie i tak go nie zajmą. Zdecydowanie łatwiej nam zaakceptować takie reguły rezerwacji w innych krajach niż na rodzimym gruncie. Może już niedługo to się zmieni?

CAŁY ARTYKUŁ >KLIKNIJ TUTAJ<

autor: Agata Wojda