Batalii o roślinne zamienniki mięsa ciąg dalszy

Batalii o roślinne zamienniki mięsa ciąg dalszy

Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP, a także m.in. organizacje z grupy #HodowcyRazem od kilku lat zabiegają o to, by nazwy produktów mięsnych były zarezerwowane wyłącznie dla produktów mięsnych. Branża mięsna zarzuca cynizm producentom zamienników - wynika z informacji Portalu Spożywczego.

Parzybut zaznacza, że omawiany zakaz nie oznacza, że zamienniki mięsa jako takie znikną ze sklepowych półek.

- Cynizmem jest to, że ktoś mówi o tym, że odrzuca go kiełbasa czy widok szynki, a z drugiej chce tak nazywać swoje produkty. Wszyscy, którzy chcą jeść zamienniki będą mogli je jeść dalej, bo nowe przepisy nie uderzają w produkcję, tylko wymuszają zmianę nazwy. Skandalem jest np. wegańska kiełbasa krakowska - posługiwanie się nazwą produktu z piękną, kilkusetletnią historią. Zgłosiliśmy to do IJHARS - mówi Portalowi Spożywczemu Tomasz Parzybut, prezes zarządu SRW RP.

Organizacje takie jak Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP zaznaczają, że jeśli taka regulacja nie zostanie wprowadzona do polskiego prawa, będą zabiegać o jej uchwalenie na poziomie UE.

- Działania Francuzów, Czechów i Słowaków w tej sprawie to dobry precedens, który da sygnał dla całej Unii Europejskiej. Mamy nadzieję, że skoro dołączają kolejne kraje to może pora na wprowadzenie zakazu na poziomie UE? Tak więc nawet taki połowiczny zakaz to już sukces - mówi w rozmowie z Portalem Spożywczym Tomasz Parzybut, prezes zarządu SRW RP.

Kwestią nazewnictwa roślinnych zamienników mięsa i wędlin zainteresowała się również branża drobiarska.

- Chcemy stworzyć rozwiązanie systemowe, które będzie można później rozszerzać. Jest to zresztą temat szeroko dyskutowany w całej UE. W 2021 roku w Parlamencie Europejskim pojawiła się podobna inicjatywa legislacyjna, jednak udało się utrzymać zakaz tylko w odniesieniu do produktów mlecznych. Zaznaczono jednak, że jeśli państwa członkowskie uznają za konieczne poszerzenie tego katalogu, mogą to zrobić na poziomie krajowym. Zrobiono to już m.in. we Francji czy we Włoszech, gdzie istnieje duże przywiązanie do tradycji. W Polsce wędliniarstwo czy spożycie mięsa także są głęboko zakorzenione w kulturze - mówi w rozmowie z Portalem Spożywczym Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa-Izby Gospodarczej.

Prezes KRD-IG uważa, że produkty wegetariańskie nie powinny podszywać się pod nazwy związane z wyrobami mięsnymi.

- Ich producenci mogą sobie stworzyć własne linie produktów. Kiedy pracowałem jeszcze w MRiRW i zajmowałem się Chronionymi Oznaczeniami Geograficznymi, gdy produkt chroniony był podrabiany, tj. wyrabiany w sposób niezgodny ze specyfikacją i wprowadzany na rynek pod chronioną nazwą, sprawa trafiła do sądu, który orzekł, że ?naśladownictwo służy rozwojowi gospodarki?. Tak więc nie od dzisiaj spotykam się z tego rodzaju opiniami, ale nie podzielam ich - mówi Goszczyński.

Goszczyński odniósł się także w rozmowie z Portalem Spożywczym do argumentu, zgodnie z którym zakaz mógłby "zabić innowacyjność polskiego sektora spożywczego?.

- Czy naprawdę używając tradycyjnych, mięsnych nazw mówimy o innowacyjności? Miejcie odwagę stworzyć produkt innowacyjny z innowacyjną nazwą. Oczywiście, pewnie wydatki na marketing musiałyby być dużo wyższe, stąd to podszywanie się. Dla mnie jest to niezrozumiałe. Jeśli ktoś jest wegetarianinem to w sklepie bardzo łatwo znajdzie dla siebie produkt, który nie wykorzystuje mięsnych nazw - podsumował.

Źródło: Portal Spożywczy